W 1947
roku w tygodniku STOLICA ukazała sie ciekawa notatka
autorstwa J.Dyjecińskiego.
CUKIERNIA W SASKIM OGRODZIE
U schyłku ubiegłego stulecia ogród saski uważany był za
salon letni Warszawy i za najwytworniejszy ogród
publiczny wśród innych ogrodów miast Europejskich.
Spełniał on wówczas rolę nie tylko miejsca
ulubionych przechadzek, ale i miejsca rozrywek dla
młodego pokolenia, o którym miał się wyrazić pewien
emeryt: "Jak te warszawskie dzieci nie rosną! Od
wielu lat spacerują po Ogrodzie Saskim, a zawsze ich
pełno"?
Dzisiejszy Ogród Saski otwarty został dn. 27 maja 1727
roku, liczy więc 220 lat służby publicznej
(pisano
w 1947).
Do ostatnich lat wieku XVI były na tym miejscu pola
kłosem szumiące i role folwarczne Starostwa
Warszawskiego. W XVII w. możni panowie wybudowali tu
pałace i dwory. Tam gdzie doniedawna istniał gmach
zwany pałacem Saskim z efektowna kolumnadą stworzona
przez Idzikowskiego w XIX w. na miejscu głównego
pawilonu pałacu, po którym potem pozostały tylko
skrzydła, stał pałac Tobiasza Morstyna, Łowczego
Wielkiego Koronnego. On to na gruncie Starostwa
Warszawskiego założył ogród w 1657 r. Był to
początek dzisiejszego Saskiego Ogrodu.
W parę lat potem, bo w r. 1664, przeszedł ten
majątek w ręce Andrzeja Morsztyna - brata Tobiasza.
I tu właśnie w cieniu drzew ogrodowych zapewne
szukał znany poeta natchnienia do swego poematu
"Psyche", tu układał śliczne sonety, a może i
dopełniał przekładu "Cyda".
W r. 1713 August II nabył od Morsztynowskich spadkobierców te
posiadłości i przebudowawszy je gruntownie, należące
do Tarłów, Stefana Leszczyńskiego i Józefa
Małachowskiego, jak i przyległe budowle OO.
Bonifratrów, obrócił na swoja rezydencję. Odkupiwszy
sąsiednie posesje na nabytych obszarach założył
August II wielki ogród w stylu francuskim. Po środku
głównej alei ogrodu powstała w roku 1724 obszerna i
ozdobna w galerię altana, znana ze wspaniałych
królewskich bankietów, ogni sztucznych i iluminacji.
Budowla ta przetrwała aż do końca panowania
Stanisława Augusta Poniatowskiego, który to dopiero
za tzw. "pruskich czasów" zaczęto ja rozbierać.
Zniknęła więc jej świetność i okazałość, pomimo iż
rozkaz gabinetowy z Berlina kazał przerwać dzieło
rozpoczętego zniszczenia. Pozostały tylko resztki
murów, z których polecono wystawić altanę znacznie
mniejszą i nie tyle okazałą co poprzednia. W niej to
letnia porą nadworny królewski cukiernik Karol
Lessel, utrzymywał bufet.
Ale wróćmy do Ogrodu! Po Auguście II nowy jego właściciel
August III przyozdobił Ogród Saski i zmienił go
stosownie do panującego smaku, aż wreszcie, nabyty w
r. 1797 przez rząd pruski, przeszedł do (od)
sukcesorów Augusta III na rzecz skarbu
Rzeczypospolitej. Gruntowne jednak przyozdobienie
ogrodu w stylu angielskim datuje się dopiero od r.
1816, dokonane wg. planów specjalisty inżyniera
Sauvage. Wówczas wytknięto w ogrodzie ulicę i
wzniesiono rotundę zaprojektowana przez Corazziego,
w której mieściła się cukiernia wspomnianego pana
Lessla. Zapomnieliśmy już o tym, że cukierkami
Lesslowskimi delektowały sie nasze babki, prababki,
a pradziadowie wybornym i bezkonkurencyjnym ponczem.
A gdy wreszcie Lesselowska cukiernia w Saskim
Ogrodzie przeszła do Edwarda, a potem w 1880 do
Karola Strasburgera, stała sie miłym miejscem
spotkań wyborowej ówczesnej warszawskiej
publiczności. Cukiernia Saska, bo tak ją nazywano,
choć zmieniła potem właściciela, utrzymała swój miły
i wykwintny charakter. U Semadeniego pełno zawsze
było gości i ruch panował od rana do późnej nocy.
Zapomniano już o Semadenim w Warszawie dzisiejszej,
jak i o Jakubie Głogowskim długoletnim subiekcie tej
cukierni, typowej postaci i znanej w całym mieście.
Był to wierny sługa swoich chlebodawców, ale i
zarazem niezrównany oryginał. Ubierał się
dziwacznie. Kapelusz zsunięty nosił na tył głowy,
płaszcz ze stylową pelerynką, niegdyś za jego
młodości bardzo modną, krawacik jasnego koloru,
żaboty i mankiety karbowane przy rękawach.
Dzisiaj już nie wielu ludzi pamięta p. Jakuba
Chodzącego na przechadzkę z misterną chusteczką w
ręku, i o tem, że postać starego subiekta przeszła
aż na scenę. W operze Thomasa "Oberża pod koszem
kwiatów", wystawionej w r. 1854 w Teatrze Wielkim,
znany podówczas chórzysta Jędrzejowski, przedstawił
postać p. Jakuba ku wielkiej uciesze publiczności.
Choć dzisiaj tak samo zakwitły kasztany po alejach Saskiego
Ogrodu, jak za czasów pana Jakuba Głogowskiego, ale
to już nie ten Ogród i nie ta Warszawa. Nie ma
cukierni Semadeniego, ale tak samo jak dawniej
rozbrzmiewa wesoły głos po ogrodowych alejach
wiecznie "nie rosnących dzieci" starego emeryta. |